na Kościelec
(16 lipca 2004)
Kuźnice Boczań Przełęcz między Kopami Dolina Gąsienicowa zachodnia część Doliny Gąsienicowej Przełęcz Karb Kościelec Przełęcz Karb Czarny Staw Gąsienicowy Dolina Gąsienicowa Przełęcz miedzy Kopami Dolina Jaworzynki Kuźnice
trasa: z umiarkowanymi trudnościami, miejscami przepaścista,
nieubezpieczona; trudna i niebezpieczna w przypadku deszczu bądź
oblodzenia; wspaniałe widoki na Dolinę Gąsienicową
czas (bez odpoczynków): ok. 6 h
dystans (bez uwzględnienia różnic wysokości): ok. 15 km
  zobacz trasę (wizualizacja 3D)
  zobacz profil wysokościowy trasy
8 rano, otwieram oczy. Niestety za oknem typowa tatrzańska lipcowa pogoda:
chmury nisko, widać Nosal i właściwie nic wyżej. Ale nie
pada i nie ma wiatru, czyli jest szansa, że jak słoneczko przygrzeje,
to chmury się podniosą. Moim dzisiejszym celem jest
Kościelec. Raz już na nim byłem, ale widoki znam tylko z przewodnika, bo mgła była chyba
jeszcze gorsza. Mam nadzieje, że dziś będzie lepiej.
O 9 jestem w Kuźnicach, od razu wchodze na mój ulubiony niebieski
szlak przez Boczań na Halę Gąsienicową. W pierwszym odkrytym
miejscu - tam gdzie zawsze widać Giewont - tym razem widzę tylko dno Doliny Bystrej.
Chmury nadal są nisko. Ale już przy wejściu na Skupniów
Upłaz jest nieco lepiej - odsłania się Przełęcz między Kopami.
Z Równi Królowej zaczynają przebijać przez chmury niektóre szczyty.
Widać Kościelec! Cały!
Co prawda co chwila znika w chmurach,
ale to pozwala mieć nadzieje, że jednak coś zobaczę ze szczytu.
Szybkim krokiem omijam Murowaniec, nawet do niego nie schodząc.
Po co? Jedzenie mam ze sobą, spać nie zamierzam, a towarzystwo tłumu
jakoś mnie nie pociąga. Na szlaku w stronę Przełeczy Świnickiej jest cudownie pusto.
Nie wiedzieć czemu ludzie idący na Kościelec wchodzą od strony Czarnego Stawu na Karb;
to znaczy domyślam się czemu - tabliczka przy Murowańcu głosi, że na Kościelec to przez
Czarny Staw, no więc ludzie
idą tam, nie spojrzawszy w mapę. A podejście na Karb od
zachodu jest może dłuższe, ale niemalże płaskie. Czasowo wychodzi
tak samo - ale raz, człowiek się mniej męczy, a dwa, omija
"pielgrzymki" idące nad Czarny Staw. Poza tym zachodni szlak prowadzi
przez chyba najpiękniejszą część doliny. Stawy tutaj są
mniejsze, ale bardziej urokliwe.
Dochodzę do rozwidlenia szlaków nad Zielonym Stawem.
Kościelec widać dobrze, chmury od czasu do czasu skrywają jedynie
sam wierzchołek. Niebieskim szlakiem nieco pod górę i już
Przełęcz Karb. Doskonale widać tu, jak mozolne jest
podejście na sam szczyt. Od strony Czarnego Stawu przywiewa chmury.
Genialny widok, niemalże Matterhorn z mgieł
.
Robię kilka zdjęć i ruszam pod górę. Podejście jest miejscami trudne, trzeba się wspiąć
na kilka niewielkich progów i pokonać parę płyt.
Niby nic strasznego, ale nie ma łańcuchów ani klamer. Trzeba dobrze
trzymać się skały. Najgorsze miejsce jest pod samym wierzchołkiem.
Na szczycie jak to na szczycie - trochę ludzi
. Widok ogranicza się
głównie do grani i stawów Doliny Gąsienicowej
.
Mam chyba jednak pecha, bo okoliczne szczyty
chowają się co i rusz w chmurach. Czarny Staw położony przeszło
500 m niżej robi naprawdę niezłe wrażenie, bo wydaje się że jest
niemalże pionowo pod nami
.
Widać również szlak na Zawrat i Zmarzły Staw
.
Zejście, jak to zwykle bywa, jest łatwiejsze,
choć trudniejsze miejsca lepiej pokonywać tyłem. Z Karbu idę zielonym szlakiem
przez szczyt Małego Kościelca, a następnie dość
stromymi zakosami w dół, nad Czarny Staw. Tu jak zwykle kolorowy tłumek w
adidaskach. Nie czekając dłużej, szybkim krokiem mijam
Czarny Staw i Murowaniec dochodzę do Przełęczy między Kopami.
Aby urozmaicić sobie trasę, tym razem idę przez Dolinę Jaworzynki.
Potwierdza się moja niechęć do tego szlaku. Nie dość że kupa ludzi, to jeszcze na stromym
zejściu zaczyna mnie boleć kolano nadwyrężone
dzień wcześniej (z Kopy Kondrackiej schodziłem jak paralityk, w ogóle nie mogłem
obciążyć nogi, droga do Kuźnic zajęła mi 3,5 h).
Zacisnąwszy zęby schodzę wreszcie na dno doliny i dalej
już prawie zupełnie płaskim szlakiem aż do Kuźnic.
by w