na Furkot
(26 września 2009)
Szczyrbskie Jezioro (Štrbské Pleso) Dolina Młynicy (Mlynická dolina) Bystry Przechód (Bystré sedlo) - Furkot (Furkotský štít) - Bystry Przechód (Bystré sedlo) Dolina Furkotna (Furkotská dolina) Szczyrbskie Jezioro (Štrbské Pleso)
trasa: długa, w kilku miejscach niewielkie trudności techniczne
czas (bez odpoczynków): ok. 7 h
dystans (bez uwzględnienia różnic wysokości): ok. 14 km
  zobacz trasę (wizualizacja 3D)
  zobacz profil wysokościowy trasy
W: Budzik dzwoni bladym świtem. Nie zdążyliśmy wyspać się
porządnie po wczorajszej, przeszło
dziewięciogodzinnej podróży z Warszawy, ale grzech nie wykorzystać tak pięknej pogody.
V: Jeszcze minutka...
W: Wstawaj!
V: No dobrze... Jaki plan na dziś?
W: A jak się czujesz?
V: Niewyspana. Poza tym w porządku.
W: Pojedziemy do Strbskiego Plesa. Stamtąd pójdziemy na Skrajne Solisko albo na Osterwę, albo
na Bystrą Ławkę. Podejmiemy decyzję na miejscu.
V: Ale musimy iść bardzo powoli, żebym nie wchodziła w wysiłek
beztlenowy.
W: Wiem, wiem, że w ciąży nie jest to wskazane. Poza tym masz przecież anemię.
V: Jedziemy na Słowację. Pogoda jest wprost idealna. Błękitne niebo, piękne słońce,
rzeźkie, przejrzyste powietrze - typowa "złota" tatrzańska jesień.
W: Na dwupoziomowym parkingu dostajemy zniżkę w zamian za rezygnację z otrzymania pokwitowania.
V: Sprytnie.
W: Przy takiej pogodzie grzech nie wejść na Bystrą Ławkę. Jak myślisz, dasz radę?
V: Będę szła powolutku, bez plecaka - powinno się udać.
W: Całkiem tłoczno, jak na słowackie Tatry.
V: Obchodzimy jezioro od wschodu
, mijamy kompleks
skoczni narciarskich i wchodzimy w Dolinę Młynicy. Asfaltowa droga ustępuje miejsca wygodnej
ścieżce, która łagodnie pnie się w górę przez las.
W: Powyżej górnej granicy lasu wyłaniają się skaliste ściany otaczające dolinę
, a
przed nami próg, z którego spływa wodospad Skok
.
V: Mizerny jakiś ten wodospad.
W: Wyższy od Siklawy, ale teraz wody w nim mało.
V: U stóp wodospadu tworzy się małe jeziorko, nad którym chwilę
odpoczywamy, kontemplując morza mgieł w dole
.
W: Zaczynamy podchodzić pod próg i natychmiast boleśnie odczuwam, że mam na nogach nowe, zupełnie
nierozchodzone buty.
V: Łańcuchy?
W: Dziś są zupełnie zbędne, ale wyobrażam sobie, że po deszczu na tych gładkich skałach mogą być
przydatne.
V: Powyżej progu oczom naszym ukazuje się niewielkie jeziorko
. Idziemy wzdłuż jego brzegu.
Co chwila przystaję i podziwiam piękny widok za plecami
.
W: Im wyżej w górę doliny, tym otoczenie staje się bardziej dzikie i jałowe
. Wspinamy się na kolejny, nieco niższy próg.
V: O rany! Pies!
W: Ubrany w kamizelkę z czerwonym krzyżem, lustruje uważnie dolinę, zupełnie jakby
patrolował swój rewir.
V: Do tego jest bardzo przyjacielski, pozwala się głaskać i
drapać za uszami
.
W: Kawałek wyżej wsród skalnych rumowisk leżą widoczne szczątki ratowniczego śmigłowca HZS, który rozbił
się tu w 1979 roku
. Na wielkim głazie wisi tablica upamiętniająca ofiary katastrofy
.
V: Po osiągnięciu kolejnego progu ścieżka opada nieco w dół w stronę
pięknego, dzikiego Capiego Stawu
. Zarządzam odpoczynek!
W: Jasne. Dotąd, oprócz kilku progów, było w miarę łagodnie. Najgorsze przed nami. Jak sie czujesz?
V: Trochę zmęczona, ale takim wolnym tempem całkiem znośnie mi się idzie.
W: Zaczyna się strome podejście w stronę widocznej w górze przełęczy
. Buty od razu
dają o sobie znać. Wiążę sznurówki najmocniej, jak się da, ale niewiele to zmienia. Idziesz
wolniutko za mną, sapiąc jak lokomotywa. Odwracam się z troską. Ech, to nie ty tak sapiesz, tylko jakiś
brzuchaty turysta, który cię wyprzedza.
V: Przełęcz coraz bliżej. Dochodzimy do miejsca, gdzie właściwy szlak
skręca w lewo na Bystrą Ławkę, na prawo natomiast prowadzi nieznakowana, ale bardzo wyraźna ścieżka
na Bystry Przechód i dalej na Furkot.
W: Oczywiście idziemy na szczyt?
V: Oczywiście!
W: Ruszamy w prawo w licznym towarzystwie innych turystów. Skośnym zacięciem w granitowych skałach
wychodzimy na wypłaszczenie Bystrego Przechodu. Szczyt Furkotu jest na wyciągnięcie ręki
.
V: W końcu dumna jak paw staję na tych 2404 metrach. Udało się!
W: I jak się czujesz?
V: Super! Widok na wszystkie strony powala na kolana.
W: Robię wam zdjęcie
, oprócz tego oczywiście panoramę
(panorama patrz >>
tu) .
V: Obok nas rozsiadła się polska grupa kursu przewodnickiego, której
uczestnicy egzaminują się wzajemnie ze znajomości okolicznych szczytów.
W: Mój telefon loguje się do węgierskiej sieci komórkowej!
V: No co ty?
W: Serio.
V: Siedzimy dłuższą chwilę, podziwiając widoki, pałaszując
kanapki, wystawiając twarze do słońca. Pora wracać. Jeszcze wspólne zdjęcie
i marsz w dół.
W: Jak idziemy? Wracamy tą samą drogą i przechodzimy przez Bystrą Ławkę?
V: Nie chce mi się. Tu jest jakaś ścieżka bezpośrednio do Doliny
Furkotnej.
W: Idąc w dół, w pełni odczuwam dyskomfort związany z nowymi, twardymi butami. Mam wrażenie, że
stopy mi zaraz odpadną.
V: Stromym trawersem docieramy do szlaku nieco poniżej Bystrej Ławki
.
W: Teraz będzie już wygodniej.
V: Schodzimy malowniczą ścieżką przez dzikie, skaliste górne piętro
doliny, przyozdobione mieniącą się w promieniach popołudniowego słońca taflą Wielkiego
Furkotnego Stawu Wyżniego
.
W: Dolina przypomina Dolinę Młynicką - tworzą ją kolejne, dość płaskie piętra, porozdzielane stromymi
progami.
V: Pogoda powoli się psuje, szczyty chowają się w chmurach.
W: Następny próg i kolejne jezioro, Wielki Furkotny Staw Niżni. Niżej wchodzimy w piętro
kosodrzewiny.
V: W lewo odgałęzia się ścieżka do schroniska pod Skrajnym Soliskiem.
To musi być jakoś bliziutko, nawet stąd słychać muzykę.
W: Co ciekawe, w dolinie praktycznie nie ma ludzi.
V: Dochodzimy wreszcie do Magistrali, która tu ma postać szerokiej,
rozjeżdżonej przez traktory, błotnistej drogi. Obrazu dopełnia cmentarzysko połamanych przez
Kalamitę drzew. Okropność!
W: Szybkim krokiem docieramy nad brzeg Szczyrbskiego Jeziora. Pogoda poprawiła się, mogę więc
zrobić panoramę znad jeziora
(panorama patrz >>
tu) . Na cyplu stoi pomnik powtańców z 1944 roku
.
V: Idąc dalej eleganckim bulwarem, dochodzimy do wyglądającego
bardzo ekskluzywnie i drogo hotelu-SPA. Za przeszkloną ścianą pluskają się w basenie i wylegują na
leżakach brzuchaci jegomoście.
W: Schodzimy na dół, do naszego parkingu, po drodze pod drewnianą wiatą zatrzymujemy się na
obiad.
V: Wyprażany syr z dodatkami kosztuje 4 euro i jest tak ogromny, że ledwo
dajemy radę go zjeść. Uff!
W: Pozostała godzina jazdy do Zakopanego. Zasypiasz po pięciu minutach.
by v&w