na Przednią Kopę (Trzy Kopy)
(26 czerwca 2009)

Zwierówka (Zverovka) Dolina Rohacka (Roháčska dolina) Bufet Rohacki (Bývalá Ťatliakova chata) Dolina Smutna (Smutná dolina) Smutna Przełęcz (Smutné sedlo) Trzy Kopy (Przednia Kopa) (Tri Kopy - Prvá kopa) (powrót tą samą trasą)


otwórz mapkę w nowym oknie

trasa: długa, niewielkie trudności techniczne przed szczytem Przedniej Kopy (na dalszym odcinku grani Trzech Kop znaczne trudności, miejsca ubezpieczone łańcuchami, duża ekspozycja)
czas (bez odpoczynków): ok. 7-8 h
dystans (bez uwzględnienia różnic wysokości): ok. 17,5 km

  zobacz trasę (wizualizacja 3D)

  zobacz profil wysokościowy trasy

V: Dziś ostatni dzień na Słowacji, chcemy przenieść się jeszcze na dwa dni do Zakopanego.
W: Odpuszczamy sobie wycieczki po południowej stronie Tatr. Moja propozycja jest następująca: pakujemy wszystko do samochodu, żeby już tu nie wracać, jedziemy do Zwierówki, zostawiamy samochód na parkingu, wchodzimy na jakiś szczyt od strony Doliny Rohackiej. Potem pojedziemy prosto do Zakopanego.
V: Brzmi sensownie. Zbieramy porozrzucane po całym pokoju rzeczy, jemy śniadanie. Jakaś ta kawa obrzydliwa...
W: Normalna jest.
V: Nie smakuje mi.
W: Dziwne. Tobie? Takiemu kawoszowi?
V: No nie wiem. Jakoś kiepsko się czuję.
W: Ale dasz radę iść?
V: No chyba dam.
W: Żegnamy się z naszymi gospodarzami i odjeżdżamy. Za Liptowskim Mikulaszem droga wspina się malowniczymi, gęstymi serpentynami kilkaset metrów w górę na Przełęcz Huciańską.
V: O rany, jak pięknie! Zatrzymaj się! Widok zapiera dech w piersiach. Cała Kotlina Liptowska "zalana" jest morzem mgieł, z którego sterczą szczyty Niżnych Tatr. Cudnie!
W: Przez Zuberec dojeżdżamy do parkingu przy Zwierówce. Ruszamy asfaltową drogą w górę doliny. Po chwili okazuje się, że mijamy kolejny parking, potem nastepny i dopiero za nim jest szlaban i zakaz ruchu .
V: Ponad kilometr marszu niepotrzebnie!
W: Z drogi ładnie widać wysokogórskie otoczenie doliny: skalne ściany Trzech Kop, Rohaczy, Banówki; krajobraz jak w Tatrach Wysokich (panorama patrz >> tu) Jak śmiesznie wyglądają stąd Wołowiec i Rakoń!
V: Jest okropnie duszno i znowu prześladują nas roje much.
W: W końcu nieco poirytowani docieramy do będacego akurat w remoncie i w związku z tym mało malowniczego budynku Bufetu Rohackiego .
V: Mała przekąska i ruszamy. Mijamy zarastające jeziorko i łagodną ścieżką przez kosodrzewinę idziemy w górę Doliny Smutnej.
W: Krajobraz do złudzenia przypomina Tatry Wysokie.
V: Patrz, śnieg! Przecinamy całkiem spore płaty. W bok odchodzi szlak do Rohackich Stawów , powyżej rozstaju okolica staje się coraz bardziej dzika, wysokogórska .
W: Patrz! Na jednym ze zboczy pasie się spokojnie dorodna kozica. Nie przepuszczamy okazji i robimy oczywiście zdjęcie .
V: Jeszcze kilka zakosów i długi trawers wyprowadza nas prosto na Smutną Przełęcz .
W: Pogoda sie psuje, zrobiło się ciemno i ponuro. Żeby tylko nie było burzy.
V: Siedzimy w towarzystwie kilku innych turystów i zastanawiamy się, co dalej.
W: Na Rohacze jest dalej, na Trzy Kopy będzie szybciej.
V: Przejaśnia się, zza chmur przebijają się nieśmiało promienie słońca.
W: To co, idziemy?
V: Nie mam siły jakoś...
W: No chodź! Chociaż na pierwszą z Trzech Kop. To bliziutko.
V: No dobrze. Ociągając się ruszam skalistą granią. Po chwili ożywiam się, bo jest kilka trudniejszych miejsc, wymagających wspinania się po skałach .
W: Dalej kilka króków zwykłą ścieżką i wreszcie siadamy na szczycie Przedniej Kopy.
V: Ale widok! (panorama patrz >> tu) Chmury rozeszły się jak na zawołanie, odsłaniając okoliczne granie. Widać nawet szczyty Tatr Wysokich.
W: Dalszy odcinek szlaku przypomina Orlą Perć: skały, łańuchy, klamry.
V: Koniecznie musimy się kiedyś wybrać.
W: Taki był plan na wczoraj... Teraz wspólne zdjęcie . Z dolin zaczyna napełzać mgła . Czas wracać.
V: Schodzimy w stronę przełęczy .
W: Cholera, zaraz odpadnie mi podeszwa buta!
V: Schodzimy z przełęczy już we mgle. Nazwa doliny pasuje jak ulał.
W: Znów przekraczamy sniegowe płaty, niektóre "dymiące" .
V: Dość szybko dochodzimy do bufetu. Chmury wiszą nam nad głowami, grożąc deszczem. Mam ochotę na cesnackę.
W: Ja też.
V: Studiuję całe menu, ale nie znajduję "cesnakovej polievki". Mimo wszystko pytam w okienku - okazuje się, że jest.
W: Znakomita, ale bardzo ostra, czosnek aż pali nas w żołądkach.
V: Zachodzimy jeszcze nad Ťatliakove Jazero, robię kilka fajnych zdjęć .
W: Wreszcie ruszamy w dół asfaltówką. Nie uchodzimy daleko, gdy dopada nas potężna ulewa. Jak dwie zmokłe kury doczłapujemy do parkingu.
V: Przez Oravice i Chochołów docieramy do Zakopanego.

PS: W: Sprawa niesmakującej kawy i podejrzanego zmęczenia violavii znalazła wieczorem swoje wyjaśnienie.
V: Okazało się, że w ostatnich dniach chodzilismy na wycieczki nie we dwójkę, a w trójkę...

by v&w

powrót do listy tras