z Kasprowego Wierchu na nartach
(9 lutego 2009)

Kużnice Kasprowy Wierch Dolina Goryczkowa - Kuźnice


otwórz mapkę w nowym oknie

  zobacz trasę (wizualizacja 3D)

  zobacz profil wysokościowy trasy

W: Wyglądam rano przez okno. O rany! Ale biało!
V: Przez noc spadło ze trzydzieści centymetrów śniegu. I cały czas pada.
W: Może wobec tego zamiast iść na nieprzetarte górskie szlaki, spożytkujmy ten dzień na narty?
V: Ale gdzie?
W: Jak to gdzie? Oczywiście na Kasprowym.
V: Ale czy ja dam radę?
W: Nie martw się, to nic strasznego.
V: Upychamy buty w plecakach, ładujemy się z nartami do busa i przed ósmą jesteśmy w Kuźnicach.
W: Chyba zima zaskoczyła narciarzy, bo w ogóle nie ma "kolejki do kolejki".
V: Po prostu podchodzimy do kasy, kupujemy bilety i wsiadamy do nowiutkiego wagonika. Bez czekania. Niebywałe.
W: Nowa kolejka robi dobre wrażenie: przestronna, schludna, nowoczesna. Ruszamy.
V: Chmury wiszą nisko, powyżej Myślenickich Turni właściwie niewiele widać.
W: Na stacji pośredniej przesiadamy się do drugiego wagonika. Prowadnice są bardzo precyzyjnie wymierzone; wagoniki wjeżdżają "na wcisk", tak że nie ma żadnej szpary między podłogą kolejki a peronem.
V: Ruszamy dalej. Tuż przed szczytem, nad kotłem Doliny Suchej Kasprowej, wagonik staje. Wisimy tak dobre pół godziny, a pracownicy PKL czyszczą oblodzone prowadnice górnej stacji. Wreszcie kolejka rusza.
W: Na szczycie zmieniamy buty, ubieramy dodatkowe warstwy ciuchów i przypinamy narty.
V: Suniemy w stronę Suchej Przełęczy. Zimno jak cholera, marnie widać przez spowijającą wszystko mgłę , do tego zdrowo wieje. Ludzi garstka.
W: Nie martw się, po prostu jedź za mną. Ruszam w dół. Jeden, drugi, trzeci zakos; zatrzymuję się. Spoglądam w górę, jak sobie poradzisz na najbardziej stromej części stoku.
V: Mimo lekkiego stracha odważnie odpycham się i nabieram szybkości. Faktycznie jest stromo, ale świeży, puszysty śnieg przyhamowuje, dzięki czemu nie rozpędzam się zbyt gwałtownie. Po kilku skrętach doszusowuję do ciebie.
W: Widzisz, nic strasznego. W tym puchu się fajnie jedzie, długimi zakosami.
V: Ok, jedź pierwszy.
W: Jadąc oglądam się co chwila, ale martwię się niepotrzebnie - radzisz sobie całkiem dobrze .
V: Coraz bardziej mi sie podoba. Przy każdym skręcie wzbijamy fontanny białego puchu, no i mamy praktycznie cały stok dla siebie! Bomba!
W: Wyjeżdżamy z mgły. Przy dolnej stacji wyciągu w Gąsienicowej siedzi kilka osób; kolejka jeszcze nie działa.
V: Zatrzymujemy się przy kasie. Pozostali narciarze przyszli chyba z Murowańca. Obsługa kręci się wokół, uklepując podjazd, ustawiając tyczki, rozpinając siatki ochronne. Już po ósmej, mogliby już ją uruchomić!
W: Czekamy z pół godziny, zanim kolejka rozpoczyna pracę. W końcu nieco już zmarznięci docieramy na szczyt.
V: Kilka razy zjeżdżamy do Gąsienicowej, jednak za którymś razem mgła gęstnieje na tyle, że widocznośc spada do kilku metrów. Tracę poczucie odległości i stromizmy, nie widzę nierówności stoku ani innych narciarzy. Fatalnie. Przewracam się co chwila. Uff!
W: Następny zjazd do Goryczkowej. Trawersujemy szczyt nad Doliną Cichą dobrze oznakowanym "tunelem" i skręcamy do Kotła Goryczkowego. Mgła jest tu równie gęsta, do tego stok jest pełen muld. W pewnym momencie dojeżdżamy do "wyspy" na środku stoku, odgrodzonej chorągiewkami.
V: Którędy teraz? W prawo czy w lewo?
W: Nie wiem, chyba w prawo. Chwilę potem wyjeżdżamy z mgły. O rany, zobacz, ile jeszcze zjazdu przed nami. Końca nie widać.
V: Wreszcie dojeżdżamy do dość przestarzałej kolejki.
W: Jedziemy długo, bo raz że dłuższy odcinek do pokonania, a dwa wyciąg sporo wolniejszy.
V: Zimno mi. Wracajmy do Gąsienicowej.
W: Wprost przez szczyt w tych buciorach to mordęga. Łatwiej będzie go obejść, tak jak przyjechaliśmy.
V: Zarzucamy narty na plecy i niezdarnie posuwamy się w górę. Niby stromo nie jest, ale straszliwy wiatr błyskawicznie pozbawia sił.
W: Gdy po chwili docieramy do Suchej Przełęczy, niemal nie czuję palców u rąk.
V: Wejdźmy na chwilę do budynku, bo zamarznę.
W: Ogrzewamy się chwilę, pijemy gorącą herbatę. Uff! Pogoda dla twardzieli.
V: Zjeżdżamy jeszcze kilka razy do Gąsienicowej . Chwilamy odwiewa chmury i można coś zobaczyć, ale trudno to nazwać piekną pogodą.
W: Jesteśmy już zmęczeni, więc rezygnujemy z ostatnich dwóch zjazdów. Oddajemy karnety, dostajemy zwrot pieniędzy za niewykorzystane punkty. Uczciwe podejście do klienta.
V: Jeszcze raz trawersujemy szczyt i ruszamy w dół do Goryczkowej.
W: Mamy już zmęczone mięśnie, więc kilka razy przystajemy na moment . W końcu mijamy dolną stację kolejki i wjeżdżamy w "rynnę" nartostrady.
V: Przejeżdżamy przez drewniany mostek, a potem łagodnie nachyloną leśną drogą. Ale jazda! Lekko i przyjemnie suniemy w dół .
W: Wyjeżdżamy wreszcie w Kuźnicach, odpinamy narty. Dzisiaj przeszłaś chrzest narciarza, w końcu Kasprowy to legendarna góra.
V: Super było. Szkoda tylko, że pogoda marna.
W: Cały czas sypie śnieg, na pewno wzrośnie zagrożenie lawinowe. Ciekawe, co będzie jutro.

by v&w

powrót do listy tras