do Doliny Pięciu Stawów Spiskich zimą
(5 marca 2008)

Stary Smokowiec (Starý Smokovec) - Hrebienok (Hrebienok) Polana Staroleśna (Starolesnianska poľana) Schronisko Zamkovskiego (Zamkovského chata) Dolina Zimnej Wody (Malá Studená dolina) Dolina Pięciu Stawów Spiskich (Kotlina Piatich Spišských plies) Dolina Zimnej Wody (Malá Studená dolina) Schronisko Zamkovskiego (Zamkovského chata) Polana Staroleśna (Starolesnianska poľana) Hrebienok (Hrebienok) - Stary Smokowiec (Starý Smokovec)


otwórz mapkę w nowym oknie

trasa: męcząca, miejscami zagrożona lawinowo; doprowadza do najwyżej położonego całorocznego schroniska w Tatrach
czas (bez odpoczynków): ok. 6-7 h
dystans (bez uwzględnienia różnic wysokości): ok. 15 km

  zobacz trasę (wizualizacja 3D)

  zobacz profil wysokościowy trasy

W: Przyjechaliśmy wczoraj późnym wieczorem, dzięki temu dziś możemy wstać i iść w góry.
V: Budzisz mnie o szóstej. Trudno mi się podnieść.
W: Pakujemy plecaki, zabieramy też narty. Wsiadamy do samochodu i jedziemy na Słowację.
V: W Jurgowie podniesiony szlaban, opustoszałe budki - Schengen.
W: Droga z dziurawej i wąskiej nagle staje się równa i szeroka. Od razu czuć, że wjechaliśmy do Europy.
V: Przed nami majestatyczne masywy Tatr Bielskich.
W: Widać wszystkie szczyty. Zapowiada się ładna pogoda.
V: Na wszelki wypadek bardzo przestrzegam tutejszych przepisów drogowych, co oznacza zwalnianie do 40 km/h we wszystkich miejscowościach.
W: Za Tatrzańską Kotliną ukazuje się Łomnica - jak zwykle w chmurach.
V: Zostawiamy samochód na parkingu w centrum Starego Smokowca, zaopatrujemy się w słodycze na drogę, kupujemy bilet na lanovke i po kilkunastu minutach jesteśmy przy Hrebienoku.
W: Ależ zmiana otoczenia! W Smokowcu odwilż i plucha, tu zima w całej okazałości. Wszystkie ścieżki pokryte zlodowaciałym śniegiem.
V: Zakładamy raki i raźno ruszamy oblodzoną Magistralą.
W: Wkrótce docieramy do rozdroża nad Rainerovą Chatą .
V: Przechodzimy nad bajecznie wyglądającym Potokiem Staroleśnym: wszystkie kamienie pokryte są wielkimi czapami śniegu .
W: Magistrala pnie się wyżej, za naszymi plecami odsłania się widok na Dolinę Staroleśną i potężny Sławkowski Szczyt .
V: Robi się coraz bardziej szaro, siąpi deszcz. Szczyty chowają się w chmurach.
W: Zatrzymujemy się na werandzie Chaty Zamkovskego. Jemy, zakładamy kurtki. Schronisko opuszcza akurat wesoła grupa turystów, kierujących się w stronę Terinki. Odczekujemy chwilę i ruszamy w ślad za nimi.
V: Chwilę później wychodzimy z lasu; oczom naszym ukazuje się Dolina Zimnej Wody, szara od deszczu i mgły .
W: Wyprzedza nas kilku narciarzy. Zaczyna wiać, deszcz przemiania się w mokry śnieg, który nieprzyjemnie zacina w twarz.
V: Idziemy nieco inaczej niż latem, ale szlak jest dobrze oznakowany gęsto ustawionymi traserami. Patrz, nawet jest tabliczka .
W: Na progu doliny widać już zarys schroniska. Śnieg nie przestaje padać; chmury wiszą nisko nad głowami. Zaczyna się strome podejście pod ścianami Pośredniej Grani.
V: Idziemy wprost pod górę, wzdłuż tyczek; część narciarzy podchodzi bliżej skalnych ścian, a następnie trawersuje do naszej ścieżki.
W: W ten sposób jest łatwiej, ale niebezpiecznie.
V: Brak formy daje mi się we znaki: wlokę się noga za nogą, kompletnie bez sił.
W: W połowie zbocza zatrzymuję się i czekam na ciebie dobre dziesięć minut. Ależ jesteś blada!
V: Muszę chwilę odpocząć...
W: Wcinając czekoladę obserwujemy dwóch narciarzy zjeżdżających stromym żlebem gdzieś spod Łomnicy. Ale mają fajnie...
V: Już mi lepiej, możemy iść .
W: Szlak przechodzi przez skalną bramę i skręca w prawo wprost do widocznego już doskonale schroniska.
V: Ostatnie metry podejścia są dość strome. Zirytowana, "ścinam" ostatni zakos ścieżki . Spotykamy się na zastawionej nartami werandzie schroniska.
W: Otaczające dolinę szczyty przesłania mgła, niezbyt gęsta, ale uniemożliwiająca zrobienie jakiegokolwiek sensownego zdjęcia. Wchodzimy do środka.
V: W maleńkiej jadalni mnóstwo osób, musimy poczekać, aż ktoś wyjdzie. Oprócz nas sami Słowacy. Zamawiam cesnakovú polévku, zgodnie z sugestią naszej nauczycielki słowackiego.
W: Zupka jest mocno czosnkowa, ale bardzo dobra. Siedzimy dłuższą chwilę, odpoczywamy.
V: Stwierdzamy wreszcie, że czas już iść. Na zewnątrz niespodzianka: chmury opadły ponizej progu doliny. Wokoło ukazują się strzeliste szczyty. W natchnieniu łapiesz aparat i pstrykasz zdjęcie za zdjęciem.
W: Będę miał wreszcie pełną panoramę! (panorama doliny patrz >> tu) W oddali kilku narciarzy idzie w kierunku Czerwonej Ławki, inna grupa zmierza na Baranią Przełęcz.
V: Miły Słowak robi nam zdjęcie na tle Lodowego Szczytu .
W: W międzyczasie do schroniska dotarł nosič; odstawia swój gigantyczny ładunek i odpoczywa na werandzie .
V: Robimy jeszcze kilka zdjęć i zaczynamy schodzić w kierunku leżącego w dolinie morza mgieł .
W: Cśśś... patrz!
V: Kilkanaście metrów od ścieżki, pomiędzy skałami stoi kozica. Nic sobie nie robiąc ze szwendających się w tę i z powrotem turystów, wyskubuje coś spod śniegu. Starając się zachowywać jak najciszej, podchodzę jeszcze kilka kroków i robię kilka zdjęć .
W: Mijają nas zjeżdżający narciarze. Takim to dobrze.
V: W dół idzie się znacznie przyjemniej .
W: Wkrótce wchodzimy w gęstą mgłę, w której idzie się znacznie mniej przyjemnie. Nie widać, jak daleko jeszcze do dna doliny, zejście zdaje się nie mieć końca.
V: Wreszcie robi się płasko. Dotarliśmy na dno morza mgieł .
W: Idziemy w miarę szybko, choć zmęczenie coraz bardziej daje nam się we znaki. Wreszcie zagłębiamy się w las i wkrótce stajemy przed Chatą Zamkovskiego .
V: Mijamy się z grupą turystów, podchodzących z dołu do schroniska, ciągnących na toboganie całą stertę bagażu. Jeden z nich ma dodatkowo na plecach coś, co wygląda jak bęben w futerale.
W: Po co im tu bęben? Może to coś innego?
V: Idziemy dalej Magistralą, mgła się przerzedziła. Patrz, kolejny nosič!
W: Z dołu podchodzi na nartach dwóch ludzi. Jeden z nich na nosiłkach ma... trzy gitary!
V: To chyba jakiś zespół muzyczny.
W: Niżej zaczyna znów padać drobny deszcz. Zakładam dopiero co zdjętą kurtkę.
V: Żeby nie wracać tą samą drogą, skręcamy w kierunku Rainerovej Chaty.
W: Co to? Igloo?!
V: O rany! Wyrzeźbiona w śniegu bożonarodzeniowa stajenka. Twarze już się nieco stopiły, ale i tak wygląda imponująco .
W: Przed samą chatą stoi jeszcze kilka rzeźb, między innymi śniegowy "nosicz" .
V: Mijamy kolejno wodospady na Staroleśnym Potoku i wychodzimy na drogę przy Bilikovej Chacie.
W: Zdejmujemy wreszcie raki. Jak lekko! I jak ślisko!
V: Od Hrebienoka schodzimy asfaltową drogą w kierunku Smokowca, tonącego w gęstej, mlecznej mgle. Niesamowity widok: drzewa zdają się wisieć w powietrzu .
W: W Smokowcu już nie pada, tylko leje. Zachodzimy do bistro na vyprážaný syr s hranolkami i zastanawiamy się, co dalej. Chcieliśmy pojeździć na nartach, ale przy takiej pogodzie chyba nie da rady.
V: Podjedźmy do Białki, może po drugiej stronie gór nie pada.
W: Wątpię, ale możemy sprawdzić.
V: Wsiadamy do samochodu i w ulewnym deszczu wracamy do Polski. O dziwo, po drugiej stronie granicy faktycznie nie pada.

PS W: W Białce spędziliśmy kolejne trzy godziny na Kotelnicy . Kiedy wykończeni dotarliśmy wreszcie do Zakopanego, była dwudziesta druga.
V: Po takim dniu pełnym wrażeń zasneliśmy natychmiast kamiennym snem.

by v&w

powrót do listy tras