na Halę Gąsienicową zimą
(15 grudnia 2007)

Kuźnice Boczań Przełęcz między Kopami Dolina Gąsienicowa schronisko Murowaniec pomnik Karłowicza schronisko Murowaniec Dolina Suchej Wody Brzeziny


otwórz mapkę w nowym oknie

trasa: łatwa, miejscami zagrożenie lawinowe; wspaniałe widoki na Dolinę Gąsienicową
czas (bez odpoczynków): ok. 5-6 h
dystans (bez uwzględnienia różnic wysokości): ok. 12 km

  zobacz trasę (wizualizacja 3D)

  zobacz profil wysokościowy trasy

V: Wczoraj ustaliliśmy, że jeśli rano nie będzie sypał śnieg, pójdziemy do Gąsienicowej.
W: Wstajemy przed świtem. Nie pada, dobrze!
V: Wychodzimy po ciemnku.
W: W sobotę o siódmej raczej nie liczymy na busa, więc maszerujemy w stronę centrum.
V: Mija nas bus. Miałeś machać!
W: Kierowca z własnej inicjatywy zatrzymuje się kawałek dalej i czeka na nas. Biegiem dopadamy drzwi.
V: O ósmej jesteśmy w Kuźnicach.
W: Dzisiaj otwarcie nowej kolejki na Kasprowy. Spodziewaliśmy się tłumów. Ale nie, zalednie kilka osób.
V: Pierwszy kurs o dziewiątej.
W: Bez ociągania się ruszamy szlakiem przez Boczań. Jak przystało na tak popularną trasę, jest porządnie przetarty.
V: Lubię ten szlak zimą; bajkowy i cichy.
W: Przy rozstaju wielka tablica "LAWINY" . Trzeci stopień, trzeba uważać.
V: Idziemy pod górę.
W: Ubity śnieg jest trochę śliski. Przy każdym kroku stopy odrobinę zsuwają się w dół; irytuje mnie to. Jak wyjdziemy z lasu, założymy raki, ok?
V: Chcesz wypróbować?
W: Może to głupio iść w rakach po wydeptanej ścieżce, ale jeśli ma nam być wygodniej, to czemu nie.
V: Racja. Przy wiatrołomach zatrzymujemy się i zakładamy raki.
W: Rewelacja! Idzie się zdecydowanie szybciej i pewniej.
V: Wychodzimy z lasu. Cały czas prószy śnieg . Szlak jest wyraźny, ale śnieg po obu stronach wydeptanego śladu sięga miejscami powyżej pasa. Kijki wchodzą w zaspy po rękojeść. Cały Skupniów Upłaz spowija gęsta mgła . Na szczęście ścieżka i okoliczne drzewka dają oczom punkt odniesienia.
W: Prawie jak na Babiej Górze w zeszłym roku.
V: Docieramy wreszcie do miejsca, gdzie ścieżka przechodzi na drugą stronę grzbietu.
W: Nawiany śnieg tworzy tu wielkie zaspy. Mgła lekko rzednie. Po chwili dochodzimy do Przełęczy między Kopami.
V: W tym samym momencie szlakiem z Doliny Jaworzynki docierają tu trzy osoby: dwóch narciarzy i jeden piechur. Narciarze zapinają wiązania i już ich nie ma.
W: Wdajemy się z pogawędkę z trzecim turystą. We trójkę ruszamy do Murowańca.
V: Za Równią Królową mamy wreszcie jakiś widok: ośnieżone chatki na Hali Gąsienicowej niczym jakaś zagubiona alpejska wioska . Gór ani śladu .
W: Narzekasz na zmarznięte stopy, więc zachodzimy do schroniska.
V: W jadalni zaledwie kilka osób. Pijemy ciepłą herbatkę, jemy kanapki i zastanawiamy się, co dalej.
W: Nasz znajomy chciał iść na Kasprowy i zjechać z niego nową kolejką. Odradzam mu, przypominając sobie, jak kiedyś w maju zrobiłem tak samo i potem schodziłem do Kuźnic w śniegu po pas, bo zabrakło biletów na kolejkę. A teraz dzień jest tak krótki, że brak biletów oznaczał bedzie konieczność noclegu na górze lub schodzenia w kompletnych ciemnościach.
V: Turysta rozmyśla chwilę i przyznaje ci rację. My postanawiamy podejść do Czarnego Stawu, pod warunkiem, że ścieżka będzie przetarta.
W: Idziemy. Szlak ładnie przedeptany.
V: Kawałek dalej na środku ścieżki stoi kamera na statywie. O rany, komu się chciało taszczyć tu kamerę?
W: Zbliżamy się pod ściany Małego Kościelca. Wyraźne ślady schodzą ze ścieżki w dół. W oddali widzimy dwóch turystów, torujących sobie "wariant zimowy" szlaku.
V: Boją się lawin.
W: No tak, ale przecież jak lawina zejdzie, to dokładnie na nich.
V: Spoglądamy na Mały Kościelec: wiatr podrywa tumany śniegu, na skałach leżą całe "poduchy" świeżego puchu . Ścieżką szedł ktoś może wczoraj.
W: Wszystko to wygląda zniechęcająco i niebezpiecznie.
V: Jakoś nie mamy ochoty dołączyć do Karłowicza... Robimy sobie zdjęcie i zawracamy.
W: Pójście nowym "zimowym wariantem" szlaku i jego przetarcie zajełoby tyle czasu, że musielibyśmy nocować w Murowańcu.
V: Mijamy kamerzystów. Czekają na ptaki. Ciekawe, jakie ptaki latają przy takiej pogodzie?
W: Kawałek dalej spotykamy naszego znajomego. Słucha naszej relacji i niepocieszony zawraca. Przyjechał w góry tylko na jeden dzień, widać, że ma ogromny niedosyt.
V: Przy schronisku żegnamy się. On wraca do Kuźnic przez Boczań, my ruszamy Doliną Suchej Wody do Brzezin. Jeśli szlak z Psiej Trawki do Cyrhli będzie przedeptany, to nim pójdziemy, bedzie znacznie krócej.
W: Idziemy raźno szeroką, dobrze ubitą drogą . Śnieg pada i to coraz mocniej. Mija nas kilka osób podchodzących pod górę.
V: Daleko ta Psia Trawka?
W: Sprawdzam na GPS-ie. No, jeszcze kawałek.
V: Idziemy, idziemy. Daleko jeszcze?
W: Już całkiem blisko.
V: Rozglądamy się, szukając skrzyżowania szlaków. Daleko jeszcze?
W: Czekaj! Minęliśmy już!
V: Jak to?
W: Cholera. Nie zauważyliśmy. To znaczy, że szlak był kompletnie nieprzetarty.
V: No nic. Maszerujemy dalej drogą.
W: W końcu wychodzimy na pustą i całkiem białą szosę w Brzezinach . Ruch prawie zerowy. Przejeżdżające średnio raz na kwadrans samochody wzbijają kłęby białego pyłu. Obawiam się, że na busy w tych warunkach nie ma co liczyć.
V: Ruszamy piechotą. Za skrętem na Murzasichle droga robi się nieco lepsza. Busa ani śladu.
W: Zaskakująco szybko docieramy do Cyrhli. Mija nas gigantyczny autokar z równie gigantycznymi łańcuchami na kołach.
V: Idziemy i idziemy. Skróty w Jaszczurówce na szczęście odśnieżone. Chcę zajść do kaplicy i zrobić jakieś fajne zdjęcia nowym aparatem, ale akuratr trafiam na ślub, więc dyskretnie się wycofuję.
W: Solidnie zmęczeni dochodzimy wreszcie do Ronda. Łapiemy busa do centrum i po chwili, zaopatrzeni w oscypki wracamy na Krzeptówki.

by v&w

powrót do listy tras