przez Przysłop Miętusi na Halę Stoły
(20 lipca 2007)

Stare Krzeptówki - Droga pod Reglami - Gronik Dolina Małej Łąki Przysłop Miętusi Dolina Miętusia Dolina Kościeliska Lodowe Źródło Hala Stoły Dolina Kościeliska Kiry


otwórz mapkę w nowym oknie

trasa: spacerowa, ładne widoki na Czerwone Wierchy i Giewont
czas (bez odpoczynków): ok. 3-4 h
dystans (bez uwzględnienia różnic wysokości): ok. 11 km

  zobacz trasę (wizualizacja 3D)

  zobacz profil wysokościowy trasy

W: Przyjeżdżamy w piątek wczesnym popołudniem. W weekend planujemy dwudniową wyprawę na Słowację, z noclegiem w schronisku.
V: W Zakopanem piękna pogoda. Chcemy się rozruszać po kilku godzinach spędzonych w samochodzie.
W: Czasu mamy nie za wiele. Gdzie by tu pójść?
V: Może na Stoły?
W: Dobry pomysł. Jak dotąd tam nie byliśmy. Wrócimy przez Dolinę Lejową. I może jeszcze wstąpimy do Jaskini Mylnej?
V: Pewnie.
W: Pakujemy do plecaka czołówki, wodę, coś do jedzenia. Bierzemy polary?
V: Eee tam, w taki upał? Weźmy tylko kurtki, w końcu to tylko mały spacerek.
W: Rezygnujemy z polarów i długich spodni. Ruszamy w stronę Małej Łąki.
V: W dolinie straszny upał. Pot leje się z nas strumieniami.
W: Jakoś mało ludzi, jak na środek sezonu i taką piękną pogodę. Idziemy niebieskim szlakiem wprost na Przysłop Miętusi.
V: Patrz! Ktoś zgubił bucik! Na środku ścieżki leży sobie klapek-japonek.
W: Ciekawe... Czyżby dalej poszedł boso?
V: Na przysłopie wysoka trawa . Siadam przy stole, ty oczywiście pędzisz nieco wyżej, by zrobić panoramę (panorama z Przysłopu Miętusiego patrz >> tu).
W: Nad Czerwonymi Wierchami zaczynają gęstnieć chmury, z każdą chwilą coraz ciemniejsze.
V: Oprócz nas na przełęczy jest jeszcze małżeństwo w średnim wieku. Zaczynamy rozmawiać. W międzyczasie wracasz i już razem we czwórkę schodzimy do Kościeliskiej.
W: Po drodze rozmawiamy z naszymi nowymi znajomymi o szlakach, naszych wycieczkach, przygodach, trochę narzekamy na bezmyślność niektórych turystów. Rozstajemy się na dnie doliny. My ruszamy w górę.
V: Otoczenie jak to w Dolinie Kościeliskiej: hałaśliwe wycieczki, turyści w klapkach, kolorowo i gwarno .
W: Ale i tak nie jest najgorzej.
V: Za Lodowym Źródłem odchodzi w prawo niebieski szlak. Tabliczka głosi: "Hala Stoły 1 h 10'" .
W: Aż tyle? Przecież to całkiem niedaleko.
V: Ceperskie oznaczenia.
W: Pewnie tak.
V: Ruszamy wygodną i całkowicie bezludną ścieżką.
W: To pierwszy znakowany szlak w Tatrach Zachodnich, wytyczony przez Karłowicza.
V: Co to? Odległy, dudniący dżwięk.
W: Chyba samolot...
V: Znowu... grzmi!
W: Mam nadzieję, że pójdzie bokiem.
V: Niestety burza zbliża się: grzmi coraz głośniej i częściej, niebo zasnuwają ciemne chmury.
W: Przystajemy niezdecydowani.
Kap! Kap!
V: Pada. Zakładamy kurtki. Na polanę już chyba bliżej niż dalej. Tam są chałupy, w razie czego się schowamy.
W: Burza jest coraz bliżej. Prześwit między drzewami. Już?
V: Niestety to jeszcze nie jest właściwa polana. Ścieżka wchodzi znowu w las.
W: Zaczyna lać. Chowamy się pod drzewem. Przeczekajmy trochę.
V: Przecież to musi być już tuż-tuż. Lepiej siedzieć w szałasie niż pod drzewem.
W: Okazuje się, że stoimy praktycznie na skraju lasu. Przed nami stroma łąka z trzema szałasami.
V: Chodźmy!
W: Trzymaj kijki w ręku, nie dotykaj nimi ziemi.
V: Pędem wbiegamy do środkowej chatki. W tym momencie zaczyna naprawdę solidnie lać. Uff! Zdążyliśmy.
W: Weszliśmy do mniejszej z izb, ale już trudno. Zjadamy paczkę delicji, robimy sobie jakieś zdjęcia .
V: Tymczasem Czerwone Wierchy i Giewont znikają za kurtyną chmur i ulewy . Co i rusz niebo przecinają błyskawice.
W: Pioruny uderzają w grzbiety Ciemniaka, Małołączniaka i oczywiście w krzyż na Giewoncie.
V: Próbujemy je sfotografować, ale trwają zbyt krótko w stosunku do czasu naszej reakcji.
W: Zaczyna robić nam się zimno. Plujemy sobie w brodę, że zachowaliśmy się jak kompletne żółtodzioby - piszemy na naszej stronie, że zawsze trzeba zabierać ciepłą odzież, a sami wybieramy się na wycieczkię w szortach.
V: Dla rozgrzewki skaczemy po szałasie. Już lepiej.
W: Po pierwszej fali burzy przychodzi następna. Pioruny biją wokoło raz za razem.
V: Leje jeszcze gorzej. Siedzimy tu już z godzinę.
W: Wreszcie burza nieco się oddala. Wychodzimy z szałasu i zerkając przy każdym grzmocie za siebie pędzimy w dół. W lesie oddychamy z ulgą.
V: Przestaje padać, ale wyraźnie się ochłodziło, więc nie zdejmujemy kurtek.
W: W dolinie pustawo. Mijamy kilka grup turystów w granatowych pelerynkach z logo plusa i numerem ratunkowym TOPR-u. Pewnie rozdają je w ramach akcji reklamowej. Niegłupi pomysł.
V: W Kirach nie mamy problemu ze złapaniem busa, ale kierowca inkasuje po 4 złote od osoby. Straszne zdzierstwo!
W: Mamy nauczkę, że nie można lekceważyć nawet krótkich wycieczek na łatwych szlakach w piękne dni, bo zawsze pogoda może się gwałtownie załamać.
V: Mimo wszystko przyjemnie się rozruszaliśmy. Zjadamy kolację; nasza kochana Gospodyni częstuje nas jeszcze pyszną zupką.
W: Jutro czeka nas długi dzień, dlatego wcześnie idziemy spać.

by v&w

powrót do listy tras