do Dolinki za Bramką i na Przysłop Miętusi
(24 sierpnia 2006)
Stare Krzeptówki - Droga pod Reglami Dolinka za Bramką Droga pod Reglami - Dolina Małej Łąki Wielka Polana Małołącka Przysłop Miętusi Hruby Regiel Staników Żleb Nędzówka - Droga pod Reglami - Stare Krzeptówki
trasa: krótka, łatwa, malownicza
czas (bez odpoczynków): ok. 3-4 h
dystans (bez uwzględnienia różnic wysokości): ok. 10,5 km
  zobacz trasę (wizualizacja 3D)
  zobacz profil wysokościowy trasy
V: Dzisiaj przyjeżdżają moi rodzice i siostra.
W: Umówiliśmy się z nimi na jutro na wyprawę na Krywań.
V: Przyjadą około pierwszej i pójdziemy sobie razem
na jakąś niedługą wycieczkę "na rozgrzewkę".
W: Ale przecież nie będziemy leżeć do góry brzuchami do pierwszej! Tuż obok jest
Dolinka za Bramką, którą bardzo zachwalał nasz gospodarz - chyba warto się przejść i zobaczyć.
V: Nasze buty są jeszcze wilgotne po wczorajszym deszczu.
Zakładam zwykłe "miejskie".
W: Ja nie zabrałem drugich butów. Trudno, idę w mokrych.
V: Idziemy pomiędzy zabudowaniami Starych Krzeptówek jak na spacer,
bez żadnego ekwipunku poza aparatem fotograficznym. Słoneczko przygrzewa.
W: Jakże odmienna pogoda od wczorajszej.
V: Zobacz, słynna Sabałowa Chata. To tu?
W: Na nic to nie wygląda. Żadnej tabliczki, przybudówka kryta papą.
V: Dziwne.
W: Powyżej ostatnich domów, przez pas łąki dochodzimy do Drogi pod Reglami.
Wylot dolinki jest dokładnie przed nami. Nie ma budki TPN-u.
V: Wchodzimy w wąską skalną "bramkę" i czujemy się jak przeniesieni do jakiegoś
czarodziejskiego świata: ścieżka biegnie brzegiem kamienistego potoku, woda szumi przelewając
się przez skalne progi, po obu stronach wysokie białe ściany, nad głowami wąski pas
błękitnego nieba, a w dolince przyjemny cień i wilgoć
.
I ani żywgo ducha.
Śliczne miejsce.
W: Kawałek dalej wąski korytarz dolinki rozszerza się
.
V: Potok rozlewa się świetlistymi strugami po jasnych skałach,
perląc się w pęknięciach i szczelinach
.
W: Kolejne przewężenie dolinki; idziemy u podnóża pionowej ściany
.
Kilka razy skały po obu stronach zbliżają się do siebie, a nasza ścieżka przeciska się
przez "bramki" .
V: Skały zwieńczone są turniczkami fantazyjnych kształtów.
Wyglądają jak smoki albo kogutki
.
W: Koniec szlaku.
V: Jak to? Już?
W: Przed nami potok rozlewa się na całą szerokość dolinki
.
V: Stąpając ostrożnie po mokrych kamieniach,
dochodzimy do drewnianych barierek
zagradzających dostęp do dalszej części dolinki.
W: Robimy sobie zdjęcie na środku rozlewiska
i wracamy.
V: Próbuję uchwycić jeszcze piękno wody spływającej
białymi strugami po omszałych głazach
.
W: Dochodzimy do wylotu dolinki. Dopiero teraz spotykamy kilka osób. Miło, że są jeszcze
tak urocze, a tak mało uczęszczane miejsca w Tatrach.
V: Wracamy do domu. Cała wycieczka zajęła nam godzinę.
W: Musimy koniecznie wysuszyć buty.
V: Wiem. Powinny wyschnać na słońcu
.
W: Następną część dnia leniuchujemy.
V: Wylegujemy się na kupionej trzy dni temu
kosmatej owczej skórze, czytamy, podrzemujemy, pijemy kawę w ogrodzie, gapiąc się w niebo.
W: Rodzice przyjeżdżają o czternastej. Jemy coś razem i wymyślamy trasę na dziś, na
"rozchodzenie się". Proponujemy Dolinę Małej Łąki, Przysłop Miętusi i Staników Żleb.
Pakujemy kurtki, jedzenie i picie do jednego plecaka i ruszamy.
V: Idziemy przez Stare Krzeptówki do Drogi pod Reglami i
dalej do Doliny Małej Łąki. Budka TPN-u już zamknięta, ludzi niewiele.
W: Chyba za dużo zjadłem, boli mnie brzuch.
V: W Dolinie Małej Łąki rozmawiamy z rozrzewieniem o
dzielnym Tomku Wilmowskim i jego wspaniałych towarzyszach.
W: Nasze dziewczyny uczą się chodzić z kijkami: Musia dostała od nas na urodziny, a
Fallce pożyczyłem na razie swoje.
V: Dochodzimy do Wielkiej Polany Małołąckiej
.
Spełniasz rolę przewodnika, wypytują cię o nazwy otaczających szczytów, o szlaki.
W: Kawałek przez las i już Przysłop Miętusi. Jakaś spora grupa młodzieży śpiewa
religijne piosenki.
V: Mają tu mszę. Oryginalnie, w takim otoczeniu.
W: Nie zatrzymujemy się; od razu wspinamy się ścieżką na Hruby Regiel. Brzuch
dokucza mi cały czas, chyba odwykłem od tak obfitych posiłków.
V: Odcinek płasko, a potem w dół przez Staników Żleb
.
W: Dochodzimy do Drogi pod Reglami w Nędzówce. Zostawiamy Musię i Fallkę w tyle, a
my pędzimy, bo chcemy jeszcze dziś kupić korony na jutro.
V: Jedziemy do centrum Zakopanego. Idziesz na dworzec kupić
nam bilet powrotny, w tym czasie obchodzimy z Ojcem całe Krupówki; oczywiście i
kasa na dworcu, i wszystkie kantory okazują się zamknięte.
PS W: Po powrocie do Warszawy miałem identyczne, tylko o wiele bardziej nasilone problemy żołądkowe, co ciekawe dwa dni później miałaś je też ty. To nie było przejedzenie się, tylko infekcja rotawirusowa.
by v&w