na Babią Górę zimą
(7 lutego 2019)


otwórz mapkę w nowym oknie

trasa: najłatwiejszy szlak na Babią Górę; wspaniały widokowo
czas (bez odpoczynków): ok. 3-4 h
dystans (bez uwzględnienia różnic wysokości): ok. 9 km

  zobacz trasę (wizualizacja 3D)

  zobacz profil wysokościowy trasy

W: Wstaję wcześnie rano. Wrzucam do bagażnika swoje rzeczy i ruszam w stronę Nowego Targu. Jest bardzo zimno, w Białce termometr pokazuje -11 stopni, ale im niżej zjeżdżam, tym robi się zimniej. W Nowym Targu jest już -14 stopni. Typowa inwersja termiczna. Dna kotlin wypełnia mgła. Gdy mijam Czarny Dunajec i przejeżdżam przez płaski obszar przed Jabłonką, temperatura spada do -16 stopni. Wszystkie drzewa są bialutkie od szronu. Odbijam w drogę do Zawoi, która prowadzi przez przełęcz Krowiarki. Tam zaczyna się szlak na Babią Górę. Jadę coraz wyżej i wyżej, zatrzymuję się na niemal pustym parkingu na przełęczy. Ale tu śniegu!

Ruszam na szlak. Kilka osób schodzi z góry, pewnie byli na szczycie w czasie wschodu słońca. Początkowy odcinek szlaku jest silnie zmrożony i idzie mi się tak sobie. W plecaku mam raki, ale nie chce mi się na razie ich wyciągać. Jest to też najbardziej stromy fragment szlaku, a brak widoków jest denerwujący. Wreszcie docieram na Sokolicę - punkt widokowy, skąd ukazuje się już szczyt Babiej Góry .

Tu chwila odpoczynku, podejmuje też decyzję o założeniu raków. Nie ma sensu dłużej się ślizgać. Teraz jeszcze fragment szlaku prowadzący wśród drzew, ale po chwili zaczyna się już otwarty teren. Latem jest tu kosodrzewina, ale teraz wystają spod śniegu jedynie nieliczne gałązki. Widać stąd Diablak - szczyt Babiej Góry. Wydaje się że jest blisko, ale wiem że to dość złudne . Najpierw trzeba pokonać dwa kolejne większe wzniesienia grzbietu - Kępę i Gówniak. Idę szybkim krokiem, bez zatrzymań. Raki trzymają bardzo dobrze, warunki są doskonałe. Na południu widać błękitny, zębaty grzebień Tatr. Widać też inne pasma górskie. Po niezbyt długim czasie mijam ostatnie spiętrzenie grzbietu i moim oczom ukazuje się kamienny obelisk, oznaczający szczyt. To 1725 m n.p.m. najwyższy punkt w Polsce poza Tatrami .

Babia Góra bywa nazywana Królową Beskidów, choć ja uważam że jest to nieco krzywdzące. Najwyższym szczytem Beskidów jest ukraińska Howerla, która ma 2061 m n.p.m. i to ona zasługuje na takie miano. Zaczyna mocno wiać. Jeszcze kilka kroków i jestem. Kilka zdjęć rozległej panoramy - wspaniale widać całe Tatry, zza nich Tatry Niżne, Wielkiego Chocza, Wielką i Małą Fatrę i pasma polskich Beskidów . Widać nawet... śląskie elektrownie. Z zamglenia nad ziemią wystają kominy i unoszą się kłęby pary z chłodni kominowych . Wiatr jest bardzo silny. Szybko zakładam dodatkową kurtkę i buffa na twarz . Pora schodzić.

Droga powrotna mija mi bardzo szybko. Równe, zmrożone podłoże powoduje że raki wchodzą w nie bardzo pewnie. Można niemal biec. Szybko obniżam się, wiatr traci na sile. Zdejmuję dodatkową kurtkę, robię jeszcze kilka zdjęć . Niesamowite, że na szczycie marzłem, a teraz muszę się rozbierać bo mi za gorąco. To dalej jest otwarty teren, a różnica wysokości wynosi najwyżej 200 m. Jednak dla siły wiatru jest to znaczące. Wkrótce docieram na Sokolicę i nie zatrzymując się ruszam dalej w dół, przez las. Tu jest najstromiej i w zasadzie tu trzeba najbardziej uważać. Droga mija względnie szybko i wkrótce melduję się na Krowiarkach. Docieram do samochodu, przebieram się w normalne ubranie na drogę. Pora jechać.

by w

powrót do listy tras