na Preikestolen (Ambona)
(21 sierpnia 2018)

Preikestolenhytta - Preikestolen; (powrót tą samą trasą)

Aby zobaczyć dokładną mapę z www.norgeskart.no kliknij Tu

trasa: Szlak dość łatwy, na samej Ambonie duża ekspozycja.
czas (bez odpoczynków): ok. 3-4 h
dystans (bez uwzględnienia różnic wysokości): ok. 8 km

  zobacz trasę (wizualizacja 3D)

  zobacz profil wysokościowy trasy

W: Wstajemy rano ok. 7. Duża różnica w porównaniu z dniem wczorajszym, jest ciepło i przyjemnie. No ale z drugiej strony wstaliśmy dobrą godzinę po wschodzie słońca, więc pewnie dlatego. Pozwalamy namiotowi podeschnąć z rosy, jemy niespieszne śniadanie. Ciekawa sprawa, ale na kempingu niemal nie ma ruchu, wszyscy jeszcze śpią. Cóż, nie nasza sprawa, nie my tracimy piękny dzień. Zwijamy się i ruszamy drogą którą dotarliśmy tu wczoraj, przez Tau i Jorpeland. Docieramy w końcu do bocznej drogi z tablicą "Preikestolen". Jedna z największych norweskich atrakcji, odwiedzona przez nas rok temu, ale wtedy pogoda była taka sobie. Dziś jest ślicznie. Dojeżdżamy na parking, o dziwo dość już mocno zapchany samochodami. Przebieramy się w górskie rzeczy i ruszamy w górę. Idzie sporo turystów z całego świata, widać różne kolory skóry, słychać różne języki. Jest też trochę Polaków. Szlak nie jest wymagający, to 1,5 godziny spacerowej trasy, miejscami płaskiej, miejscami pod górę . Szybko kończy się las, mijamy jakiś podmokły teren i zaczynamy iść stromiej kamiennymi schodami . Krajobraz szybko dziczeje i zmienia się w podobny jaki widzieliśmy wczoraj . W sumie to ten sam płaskowyż, przecięty wąskim Lysefjordem. W lini prostej Kjerag i Ambonę dzieli może z 20 km, jedno miejsce można w oddali zobaczyć z drugiego. Ale by z jednego do drugiego miejsca dotrzeć samochodem, należy zrobić ponad 150 km mniej lub bardziej górskimi drogami i raz przeprawić się promem. Teoretycznie można też dopłynąć w okolice Ambony promem z Lysebotn, ale jest on bardzo drogi i kursuje rzadko, bo to bardziej statek wycieczkowy niż typowy prom samochodowy. Po mniej więcej godzinie marszu w kolorowym tłumie docieramy do miejsca, gdzie widać już Lysefjord, a teren staje się całkowicie skalisty. Męczy mnie marsz w takim zgiełku, boli mnie też nieco kolano, które sobie wczoraj lekko nadwyrężyłem. Postanawiamy nie iść na samą Ambonę, bo już tam byliśmy, ale odszukać ścieżkę, która pozwoli na wejście na szczyt wzniesienia ponad Amboną, by móc podziwiać ją z góry. Ścieżka jest trudna do odnalezienia, bo w ogóle nie jest oznaczona na trasie. Pomaga mapa w GPS, dokładnie przy tabliczce oznaczającej ostatni kilometr szlaku należy odbić w prawo. Trzeba przejść dobre 100 m by zauważyć pierwszy kopczyk i oznaczenia szlaku . Mało kto o nim wie i nikt poza nami na razie tędy nie idzie. To dobrze, tłum zaczął mi już powoli obrzydzać to ciekawe miejsce. Wspinamy się na skaliste wzgórze , w tyle wspaniale widać Stavanger i okoliczne wyspy . Wreszcie szczyt. Są tu trzy osoby, ale nadal nie widać Ambony . Trzeba obniżyć się kawałek, podejść do krawędzi skalnych klifów i... jest! Z tej perspektywy wygląda bardzo fajnie, widać ile już tam jest osób . A koło nas pojedynczy turyści. Spokój, cisza, wspaniałe widoki. Siadamy na skałach, jemy coś, kontemplujemy panoramę . Przelotnie myślimy o wejściu na sąsiednie, jeszcze wyższe wzniesienie, ale porzucamy ten pomysł. Spędzamy tu dobre pół godziny. Czas wreszcie schodzić, mijamy jeszcze wielką szczelinę w skałach, w której widać wody fiordu w dole i wracamy do głównego szlaku. Niestety dalsze zejście znów w tłumie ludzi, jeszcze chyba większym niż rano. Z ulgą docieramy do parkingu. Zmieniamy ubranie i buty, ruszamy. Na wyjeździe płacimy 200 NOK za parking. Kolejny nocleg wypadł nam na kempingu w Egersund, w koejnych dniach przyszło załamanie pogody i nie podejmowaliśmy już żadnych górskich wycieczek, których zresztą nie mielismy w planach.

by w

powrót do listy tras