Ukko-Koli
(21 lipca 2015)
trasa: jest to spacerowy szlak, bez trudności, choć przy mokrej skale lub
oblodzeniu może być niebezpiecznie
czas (bez odpoczynków): ok. 45 min
dystans (bez uwzględnienia różnic wysokości): ok. 1,5 km
  zobacz trasę (wizualizacja 3D)
W: Dziś jesteśmy już o wiele dalej na południu niż wczoraj. Nie zmienia to jednak faktu,
że to nadal daleka północ - na tej szerokości geograficznej zaczyna się Morze Białe. Opuściliśmy Laponię, obecnie
jedziemy przez Karelię Północną.
V: Mieliśmy dojechać do parku narodowego Hiidenporti. Po 40 kilometrach jazdy
szutrowymi drogami dotarlismy tam, ale jak się okazało ze złej strony.
W: Jestem wściekły na siebie, bo w GPS miałem zapisane dwa parkingi na terenie tego parku i nawigowałem
nas na ten, który od głównych atrakcji - skalnych kanionów - jest oddalony o ponad 10 km piechotą lub 30 km fatalnymi
drogami. Do tego pogoda dziś jest bardzo zmienna - raz świeci słońce, by po pół godzinie spadł ulewny deszcz.
V: Z ulgą dojeżdżamy do drogi z cywilizowaną nawierzchnią. To główna trasa
północ-południe w Karelii, między miastami Kaajani i Joensuu.
W: Do parku narodowego Koli jest prawie 70 km. Ale to bardzo znane miejsce i tam z pewnością będzie dobra
droga. Patrz w lewo. Widzisz to jezioro?
V: Tak.
W: To Pielinen, jedno z największych jezior Finlandii. Park Koli leży własnie nad nim.
V: Jak to, to przecież ponad 50 kilometrów stąd?
W: Zgadza się! I nie jest to bynajmniej koniec tego jeziora, bo ciągnie się ono jeszcze ze 30
kilometrów dalej.
V: Wow! Ale gigant!
W: Jest 8 razy większe niż nasze Śniardwy. A przecież tu, na pojezierzu Fińskim, są jeszcze większe.
V: Skręcamy wreszcie w lewo, przed nami rysuje się wał wzgórz.
W: Jezioro jest polodowcowe, a wysoke, skaliste wzgórza morenowego pochodzenia, są podobno znakomitym
punktem widokowym na "pocztówkowy" fiński krajobraz.
V: Przejeżdżamy przez maleńką, uroczą miejscowość Koli. Po kilku dalszych kilometrach
droga wspina się serpentynami aż do zapełnionego parkingu.
W: Kurcze, jak w Tatrach w Palenicy. Miejmy nadzieję, ze nie zedrą tu jakoś za postój.
V: Oczywiście okazuje się, że nie ma tu żadnych parkingowych jak u nas. To park
narodowy, dobro wspólne, więc nikt prywatnie nie sprzedaje biletów za możliwość postawienia samochodu, jak to jest
u nas czy na Słowacji. W Skandynawii panuje nieco inna kultura jeśli chodzi o turystykę.
W: Choćby to z czego korzystalismy tej nocy - można rozbić namiot gdzie się chce i nikt się nie przyczepi.
Byle nie bliżej niż 100 metrów od zabudowań i tylko na jedną noc.
K: O jaka fajna kolejka! Pojedziemy nią?
W: Rzeczywiście, kolejka zębata. Ale po co nią jechać, skoro ona jedzie może z 50 metrów w górę? Tam zresztą
też dociera droga, zamknięta powyżej naszego parkingu dla ruchu kołowego. A właściwie - otwarta dla wybrańców -
gości hotelu, który jest powyżej.
V: Znów schodki z poręczami.
K: Chcę iść pierwsza.
W: Choć, pójdziemy razem. Widzisz tam? To centrum turystyczne parku i hotel. Już zaczyna być widać jezioro
.
V: Może z dachu hotelu będzie lepszy widok? Tam są takie spiralne schodki.
W: Ruszamy w górę, okazuje się jednak, że na górze schodki są zamknięte.
V: Nie tędy droga. Gdzie ten punkt widokowy?
W: Patrz, tam są takie skały i jakieś schodki, pewnie tam.
K: Chodźmy!
V: Chodźmy!
W: Kilkminutowa wspinaczka po stromych stopniach
w lesie rosnącym wprost na skałach - kolejna fińska
"specjalność"
- i wchodzimy na ogładzony, bezdrzewny szczyt.
V: O rany!
K: Ale widok!
W: Przed naszymi oczami rozpościera się przecudna panorama. Jest całkiem inna niż typowy widok wysokogórski,
ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem.
V: Cały widnokrąg zajmuje ogromne jezioro, usiane dziesiątkami wysp i wysepek.
Jak na życzenie deszczowe chmury zostały z tyłu. Woda skrzy się w blasku słońca; widok po prostu zapiera dech w
piersiach.
W: To tylko południowa częśc Pielinen, całość jest pięć razy większa.
V: Niesamowite!
W: Tafla jeziora znajduje się 250 m poniżej szczytu Ukko-Koli. W tym miejscu ma ono szerokośc ok. 10
kilometrów, więc drugi brzeg widać bez problemów. Natomiast jesli chodzi o długość... na południe nie widać
dokładnie, drzewa zasłaniają, ale jezioro sięga jeszcze na 25-30 kilometrów. Na północ, poza całym pasmem moren
tworzących wzgórza parku Koli, jezioro rozlewa się hen szeroko i zlewa z horyzontem, a jego końca po prostu nie
widać
. Tam gdzie sięga wzrok, jest mniej więcej połowa jeziora. I jeszcze ten labirynt wysp
. Nigdy czegoś takiego
nie widziałem i pochłaniam to zafascynowanym wzrokiem.
V: Nie dziwię się, że jest to miejsce często uwieczniane na pocztówkach.
Zrób mi prosze zdjęcie.
W: Robię zdjęcia Tobie, Krasnoludce skaczącej z zapałem po zaokrąglonych głazach, prosimy kogoś o zrobienie
nam wspólnego zdjęcia
. Wśród turystów słychać nawet język polski. Jak widać nie tylko my podejmujemy takie dalekie
wyprawy.
V: Pójdźmy jeszcze kawałek w tamtą stronę.
W: Jakieś 5 minut marszu dalej i naszym oczom ukazuje się najwyższy punkt Ukko-Koli. Raptem 354 m n.p.m.
Wysokość śmieszna. Ale ten widok... stąd dobrze widać południową część Pielinen - koniec jeziora jest w zasięgu
wzroku, ale jest naprawde bardzo odległy.
V: Zrób nam jeszcze jakieś zdjęcia
.
W: Skalne kulminacje opadają niemal pionowymi ścianami w strone jeziora. Skała jest wygładzona przez
lodowiec, po deszczu, albo przy ośnieżeniu musi tu być dość ślisko i niebezpiecznie.
V: Wracamy na placyk przy centrum turystycznym. Co to jest?
W: Nie wiem... ścięte drzewo, zostały tylko korzenie, ale w pień są wbite kołeczki na których
rozciągnięto druty... coś jakby struny?
V: Może to taki instrument muzyczny? Ale bez sensu, nic prawie nie słychać.
W: No ciekawa sprawa. Aha, pamiętaj, tu w centrum turystycznym jest internet. Może zarezerwuję bilety na
prom z Helsinek do Tallina?
V: Tak, to dobry pomysł.
W: W czasie gdy z Krasnoludką zbierasz foldery reklamujące uroki tego niezwykłego miejsca, ja rezerwuję
bilety. Okazuje się, że na poranne promy już nie ma miejsc. Dobrze że dziś kupuję bilety, bo w dniu wypłynięcia
mógłby już być problem z zakupem.
V: Schodzimy na parking i wsiadamy do samochodu. Ja jeszcze chcę się zatrzymać w
Koli. Ta miejscowośc bardzo mi się podobała.
W: Dobrze.
V: Koli jest urocze, choć składa się dosłownie z 10 budynków, w tym sklepu,
restauracji i informacji turystycznej
. O patrz, znów to tajemnicze ścięte drzewo z drutami.
W: Czekaj, czekaj. Tu jest jakaś instrukcja. Trzeba przyłożyć ucho do korzenia!
V: No to ja słucham, a ty pociągnij za struny. Wow! Ale fajnie słychać!
W: Teraz zamiana!
K: A ja? Ja też chcę.
W: Dobrze, teraz ty.
K: Słyszę
! To teraz ja będe grała, a ty słuchaj.
W: W zależności czy przyłożyć ucho do grubego czy cienkiego korzenia, słychać dźwięki w innej barwie.
Ale słychać bardzo wyraźnie. Okazuje się że to karelski instrument muzyczny. Drewno ma doskonałe właściwości
przewodzenia dźwięku, ale z zewnątrz brzdąkania na strunach prawie nie słychać. Za to po przyłożeniu ucha nagle
rozbrzmiewa niesamowita muzyka.
V: Bardzo pomysłowe, poza tym każdy instrument jest indywidualny, nie ma
przecież dwóch takich samych drzew.
W: Ok, starczy tej muzyki, jedziemy dalej, do Joensuu, tam zobaczymy bunkry i uzbrojenie z czasów
Wojny Zimowej. A potem główna część pojezierza, czyli system jeziora Saimaa.
by v&w