ze Zwierówki na Osobitą
(14 września 2014)
Zwierówka, hotel Primula (Zverovka, chata Primula) Ciepły Żleb (Teplý žľab) Przełęcz pod Osobitą (Sedlo pod Osobitou) - Osobita (Osobitá) (powrót tą samą drogą)
trasa: dość męcząca, szczególnie w końcowym podejściu, pod szczytem niewielkie trudności
czas (bez odpoczynków): ok. 4,5 h
dystans (bez uwzględnienia różnic wysokości): ok. 8 km
  zobacz trasę (wizualizacja 3D)
  zobacz profil wysokościowy trasy
UWAGA! Szlak powyżej Przełęczy pod Osobitą jest normalnie zamknięty i pilnowany przez TANAP, próba wejścia na teren rezerwatu grozi mandatem. Legalne wejścia na szczyt są organizowane raz do roku.
UWAGA! Czas podany wyżej jest czasem bez odpoczynków i obliczony na możliwości średniego tempa ludzi dorosłych. W opisanym tu wariancie, przy wycieczce z 5-letnim dzieckiem, czas ten nawet przy dobrej pogodzie może być 1,5-2 razy dłuższy!
W: Dziś jedziemy w słowackie Tatry Zachodnie. Naszym celem jest podobnie jak trzy lata temu
szczyt Osobitej. Oczywiście legalnie, w ramach národného výstupu z pracownikami TANAP i HZS z Zuberca i
rzecz jasna naszymi gospodarzami i góralami z Zakopanego.
V: Specjalnie tak dobieraliśmy urlop, by się na to wydarzenie załapać.
Poprzednio bardzo nam się podobało.
W: Atmosfera była bardzo fajna - to wspolne śniadanie, marsz w góralskich strojach, ze śpiewaniem,
piciem alkoholu i gulaszem na koniec. Co prawda to mało zbliżone do turystyki górskiej i
ochrony przyrody, ale raz do roku tak można.
V: W tym roku grupa chętnych jest spora, jedziemy busem i aż trzema pełnymi
samochodami osobowymi.
W: Trasa wiedzie przez Chochołów, Suchą Horę, Oravice i Zuberec. To malownicza droga, ale niemal
godzina jazdy.
V: W końcu docieramy na parking w głębi Doliny Zuberskiej, przy hotelu Primula
.
W: Zaczynamy z tego samego miejsca co poprzednim razem. Niech Krasnoludka sama idzie. Tempo przecież
nie jest jakieś wielkie.
K: Dobrze, pójdę sama.
V: Wszyscy zachwycają się góralskim strojem Krasnoludki - śliczną czerwoną
spódniczką, koralami i chustką na głowę - prezentem od naszej gospodyni
. Robi wręcz furrorę wśród Słowaków.
W: Panieneczka góraleczka.
V: Skoro nasi gospodarze idą w góralskich strojach, to i ona może.
W: Ale grupa nas wyprzedza, idźmy nieco szybciej.
V: Może weź ją do nosidła?
K: No właśnie, może w nosidełku?
W: Dobrze, to chyba najlepszy pomysł.
K: O, i teraz mogę odpocząć.
W: Za to mi od razu ciężej. Nadążam, ale wilgoć jaka jest w powietrzu powoduje, że szybko robię się
mokry, mimo że mam tylko koszulkę
.
V: Im wyżej, tym więcej "stacji" zaliczają polscy i słowaccy górale.
W: A na każdej stacji - obowiązkowy kieliszeczek.
V: Jodłowanie i góralskie śpiewy rozbrzmiewają w lesie.
W: Nawet niedźwiedzie wypłoszą...
V: Nasz gospodarz znów zachwyca się strojem Krasnoludki, ale ustala z
nią, że w dół ma iść sama.
K: Tak, w dół pójdę sama, na własnych nóżkach.
W: Dałaś słowo ratownikowi TOPR. Trzeba bedzie dotrzymać.
V: Zziajani
docieramy wreszcie na szerokie siodło Przełęczy pod Osobitą.
W: Szczyt wznosi się nad nami
. Jest zbudowany z białych wapieni, widać na nim wyraźną ścieżkę.
Jednak szlaban i tabliczka nie pozostawiają złudzeń - to teren rezerwatu przyrody, a wstęp jest wzbroniony.
V: Ale nie dziś, dziś można.
W: Zimno jakoś. Wieje i chmury się zbierają. Poprzednim razem było cieplej.
V: Ubierzmy się.
W: Zakładamy kurtki i czapki. Niektórzy już zaczeli podejście, inni nadal śpiewają i piją. No dobrze,
czas ruszać.
V: Ciekawe czy w tym roku będą strzelać z tych cygańskich batów.
W: Widziałem że mieli ze sobą, więc pewnie tak.
V: Idę pierwsza, ty wyraźnie zwalniasz.
W: Zmęczyłem się już, Krasnoludka waży sporo, a podejście tu jest bardzo strome. Uff!!!
V: Patrz! To szarotki!
W: Rzeczywiście!
K: Co to są szarotki?
W: Takie kwiaty jak te. Mają takie charakterystyczne grube płatki. To ściśle chroniona roślina,
rośnie tylko na takich skałach.
V: Robi się jeszcze stromiej, w pewnym momencie w wapiennych skałach porośniętych trawą jest
kilkumetrowy "kominek", który trzeba pokonać.
W: Ciężko mi to idzie z nosidłem. Jest wąsko, ślisko, a ja jestem coraz bardziej zmęczony
.
V: To już prawie szczyt.
W: No wiem, pamiętam. Uff... nareszcie. Z ulgą zdejmuję nosidło.
V: Uwolniona Krasnoludka biega po rozległym wierzchołku, wspina się na
wapienne skałki.
W: Robię trochę zdjęć, ale nie ma tak dobrych widoków jak w poprzednio. Chmury raz po raz zasłaniają
szczyty. A widok z Osobitej jest piękny, bo leży dokładnie naprzeciwko grzbietu głównego od Salatyna po Wołowiec,
zwanego przez Słowaków ogólnie Rohaczami.
V: Zróbmy sobie też wspólne zdjęcie
.
W: Dużo tu ludzi. Piją, śpiewają, nawet tańczą. Panuje ogólna wesołość.
V: Humory nam dopisują.
K: Ale fajna zabawa!
W: Ale robi się zimno, trzeba będzie za niedługo schodzić.
V: Może ja ją zniosę na przełęcz.
W: Jeśli chcesz... tylko tu jest stromo, więc uważaj.
V: Zniosę cię tylko na przełęcz, ale na sam dół idziesz potem sama, zgoda?
K: A dlaczego stąd nie mogę sama?
W: Bo tu jest stromo, ślisko i niebezpiecznie.
K: Zgoda, od przełęczy pójdę sama.
V: Krasnoludka wędruje do nosidła, ruszam pierwsza.
W: Ja pozbawiony ciężaru mogę wreszcie porobić kilka zdjęć.
V: Zrób nam!
K: Co to za dźwięk?
W: Słowacy strzelają z batów! Zejdźmy szybciej, to bardzo fajnie wygląda.
V: Szybko schodzimy na przełęcz. Kilku górali z Zuberca, ubranych w tradycyjne,
niemal zbójnickie stroje, stoi na
wyniosłych wapiennych skałkach na zboczach Osobitej. Każdy z nich wywija nad głową długim biczem, a la
Indiana Jones. Każdy obrót to głośny strzał
.
W: Pytam naszego gospodarza skąd się wziął ten zwyczaj. Podobno to dlatego, że ich rody miały jakoś podzielony
masyw Osobitej i w ten sposób ich przodkowie zaznaczali swoją własność. Czy tak było? Nie wiem, ale
zwyczaj ciekawy i miło, że jest kultywowany.
V: Krasnoludko, pamiętaj, że mamy umowę.
K: Tak, teraz pójdę sama, ale chcę mieć kijek.
W: Dostaniesz. I trzymaj się lepiej za rękę, w lesie jest błoto.
V: Ruszamy w dół. Zaczyna padać. Krasnoludka dzielnie idzie w dół
.
W: I nic nie marudzi, że chce do nosidła.
K: Obiecałam wujkowi, on jest ratownikiem TOPR!
W: No tak, to poważna sprawa, nie można się nie wywiązać.
K: Ja jestem dzielna.
V: Rzeczywiście Krasnoludka jest dzielna, bo bez marudzenia dochodzi na sam dół,
choć większość wycieczki nas wyprzedza.
W: Słowacy znów się zachwycają naszą góraleczką
. Wszyscy troje wpisujemy się do księgi
pamiątkowej wejścia
.
V: Jest już jeziorko, zaraz dojdziemy do hotelu.
W: Kurcze, zapomniałem, że jest zrzutka na gulasz... nie mam euro, mam tylko złotówki.
V: Najwyżej dasz złotówki, przecież wydadzą je przy najbliższej wizycie w Polsce.
W: W sumie tak.
V: W hotelu zjadamy zupę, w oczekiwaniu na ten pyszny gulasz.
W: Okazuje się, że Słowacy coś jednak niedopatrzyli i gulaszu nie będzie...
V: Wielka szkoda, ubiegłoroczny był wspaniały.
W: W ramach rekompensaty dostaję dobre kuflowe piwko.
V: Powoli żegnamy się, wsiadamy z naszą gospodynią do
samochodu i ruszamy w drogę powrotną.
W: Zatrzymajmy się jeszcze w "potravinach" w Suchej Horze. Kupię jakieś słowackie piwo i
czekoladę "Studentską".
V: Ok. Trzeba przyznać, że drugie wejście na Osobitą było bardzo udane,
choć nieco inne niż pierwsze.
W: No i Krasnoludka udowodniła, że sama może chodzić po górach.
K: Bo ja naprawdę jestem bardzo dzielna!
by v&w