na Wielki Kopieniec na skiturach
(22 lutego 2012)

Jaszczurówka Dolina Olczyska Polana pod Kopieńcem Wielki Kopieniec ( zjazd tą samą drogą)


otwórz mapkę w nowym oknie

trasa: niezbyt długa, ładna widokowo, dobra dla początkujących skiturowców
czas (bez odpoczynków): ok. 2 h
dystans (bez uwzględnienia różnic wysokości): ok. 7 km

  zobacz trasę (wizualizacja 3D)

  zobacz profil wysokościowy trasy

W: Wczorajszy dzień odpuściliśmy z górskiej działalności z powodu dużego zagrożenia lawinowego. Jak na złość pogoda była piękna i słoneczna.
V: Ale wykorzystaliśmy go na relaksacyjną jazdę na nartach na stokach w Witowie. Było naprawdę bardzo fajnie, choć stoki są bardzo łagodne.
W: Miałem okazję pouczyć nieco Krasnoludkę jazdy na nartkach. I nawet... coś jej wychodziło!
V: No tak, ale to tylko takie plastikowe nartki. Na takie prawdziwe przyjdzie jeszcze czas.
W: W dodatku udało mi się zrobić piękną panoramę Tatr z Magury Witowskiej (panorama patrz >> tu)
V: Dziś jednak planujemy jakąs górską wycieczkę. Nietypową wycieczkę.
W: Od pewnego czasu coraz bardziej myśleliśmy o narciarstwie turowym. Nie mamy jednak takiego sprzętu.
V: Nie mamy, ale przecież są w Zakopanem wypożyczalnie.
W: Jedziemy do Ronda. Tam obok jest wypożyczalnia i mają również sprzęt ski-turowy.
V: Dopasowujemy buty, narty, uczymy się zakładać foki.
W: Gdzie by się tu wybrać. Myślę, że Kopieniec będzie całkiem fajnym celem na pierwszą taką wycieczkę.
V: Jestem za. Jedziemy do Jaszczurówki, gdzie zakładamy buty i dopinamy narty z założonymi fokami.
W: Idzie się całkiem dobrze, choć trzeba się przyzwyczaić. To tylko dolina, droga jest całkiem płaska .
V: Wyżej jednak zaczyna się dość mozolne podejście.
W: Uff... niby łatwo i szybko, ale jednak to męczy. Nie stawia się normalnych kroków, tylko robi posuwiste ruchy narciarskie. Trzeba być do tego przyzwyczajonym by się tak nie męczyć.
V: Wychodzimy na Polanę pod Kopieńcem. Do szczytu już blisko.
W: Tak, ale teraz najcięższe podejście. O rany, ale tu jest dużo śniegu! I jak stromo...
V: Odpinasz w pewnym momencie narty i...
W: ...zapadam się w śnieg niemal po pierś. Rany, jak się z tego wygrzebać, stanąć i dopiąć narty?
V: Po co je zdejmowałes?
W: Uznałemm że piechotą będzie łatwiej. Nie miałem jednak racji.
V: Po kilku minutach przeklinania udaje ci się dopiąć sprzet i ruszamy dalej.
W: Po chwili jestesmy na szczycie.
V: Podziwiamy rozległe widoki, odpoczywamy .
W: Odklejamy foki od nart. Chowamy je do plecaka. Blokujemy wiązania w pozycji zjazdowej. No to jak? Zaczynamy zjazd?
V: Ok, pojadę pierwsza.
W: Tylko uważaj, jest stromo i wąsko, a obok las. Śnieg nie jest przygotowany.
V: Jakoś damy radę. Jedziemy powoli.
W: Ewidentnie nie mamy doświadczenia... to zupełnie inna jazda, niż po wyratrakowanym stoku. Z jednej strony należy się rozpędzić by swobodnie manewrować. Z drugiej strony - tu jest wąsko, niebezpiecznie stromo, więc strach się rozpędzać w tym kopnym śniegu. A przy małej prędkości ciężko robić zwroty.
V: Jakoś pokonuję kilka zakosów.
W: Jadę za tobą, ale... kierunek jazdy trzeba zmieniać pod kątem prostym, tuż przed krzakami i drzewami. Boję się rozpędzić. Wychodzi mi to wszystko dość niezgrabnie. Moze odepnę narty i zejdę jednak w łatwiejszy teren?
V: Momentalnie zapadasz się w śnieg.
W: Cholera! Jest go tu ze dwa metry! Wpadłem tak głęboko, a dalej nie czuję twardej powierzchni pod nogami!
V: Musisz znów się wygrzebywać.
W: Nie sądziłem, że taka jazda w trudnym terenie może być taka obciążająca psychicznie. Strach przed niekontrolowanym upadkiem nieco paraliżuje i wszystko wychodzi nie tak jakby się chciało.
V: Niby jesteś dobrym narciarzem, a nie radzisz sobie.
W: Szczerze sam się dziwię, ale to zaskakująco inne warunki od tego co zawsze spotykałem na stokach.
V: Dopinasz wreszcie wszystko, powoli ruszamy w dół.
W: Uff... stromizna maleje, można jechać szybciej. Od razu wszystkie manewry wychodzą łatwo i lekko .
V: No musi być pewna prędkość jazdy by to wychodziło.
W: Na skraju lasu chwila oddechu. A potem już szybko ruszamy w dół pomiędzy drzewami.
V: Tu już rozwijamy dużą prędkość.
W: Oczywiście nie aż tak dużą jak na normalnym stoku. Tu są drzewa, ukryte pod śniegiem kamienie i korzenie. Wjechanie pod taki korzeń nartą będzie skutkować chyba urwaniem nogi... a puch taki, że jedzie się po kolana w śniegu a samych nart w ogóle nie widać.
V: Skręcamy w stronę Polany Olczyskiej, potem wyjeżdżamy na drogę w dolinie.
W: Tu już można się śmiało rozpędzić.
V: Wręcz trzeba to zrobić, bo nachylenie maleje i ciężko by było jechać nie rozpędziwszy się. Puch stawia duży opór.
W: Momentami musimy sobie pomagać kijkami i łyżwowym krokiem.
V: Dojeżdżamy do Jaszczurówki. Koniec. Wycieczka ciekawa, to w końcu nasz pierwszy raz na skiturach.
W: Podobało mi się, choć zły jestem na swoją nieporadność i lęk pod samym szczytem. Ale tam naprawdę było nieprzyjemnie.
V: Brak nam doświadczenia w takiej jeździe, to wszystko.
W: Trzeba będzie powtórzyć!

by v&w

powrót do listy tras